Daszkiewicz

     Państwo Helena i Kazimierz Daszkiewiczowie, z dziećmi Adamem i Stanisławą, mieszkali we Lwowie, przy ulicy Miodowa Grota 108 A, w dużym domu z pięknym ogrodem i sadem. Mieszkania na piętrze wynajmowali 3 rodzinom –lokatorom. Pan Kazimierz był z zawodu kupcem. Zyski dawał sklep i cukiernia, zatem powodziło im się bardzo dobrze.      

       Sytuacja zmieniła się kiedy Lwów dostał się pod niemiecką okupację. Niemcy codziennie wydawali polecenia opuszczania miasta, ale p. Daszkiewiczowie, do ostatniej chwili zwlekali z decyzją o ucieczce. Ponieważ groźby nasilały się, w popłochu, w 1944 roku opuszczali dom. Zabrali tylko rzeczy osobiste. Ze wspomnień córki, pani Stanisławy, wiemy, że ojciec ograniczył bagaż do niezbędnego minimum i nie pozwolił jej zabrać ukochanego kotka, a na stacji okazało się, że niektórzy wygnańcy wsiadali do wagonów (towarowych) nawet  z krową i innymi zwierzętami domowymi.  Po tygodniowej podróży zatrzymali się, na krótki pobyt, w Gliwicach. Na początku 1945 roku przybyli do Jarosławia. Tu p. Kazimierz otrzymał urzędniczą posadę  w biurze. Dostali z przydziału niewielkie mieszkanie.

     Sytuacja materialna poprawiła się kiedy córka, po ukończeniu liceum gastronomicznego, podjęła pracę w PSS Społem. Była długoletnią kierowniczką cukierni „Karzełek”. Ona to, ok. roku 1995, była we Lwowie i do dziś wspomina tę sentymentalną podróż z wielkim wzruszeniem.