Kubaccy
Czteroosobowa rodzina Kubackich mieszkała w Klewaniu na Wołyniu. Zygmunt Kubacki zajmował się budową domów, jego żona Katarzyna prowadziła dom, nie pracując zawodowo. W 1931 roku na świat przyszło ich pierwsze dziecko – córka Henryka, a tuż przed samą wojną – w 1939 roku urodził się syn Marian.
Sytuacja materialna rodziny była dobra, ich życie spokojne i ustabilizowane. Stabilizacja ta skończyła się wraz z wybuchem wojny. Najpierw, gdy miasto zajęły wojska sowieckie zaczęło brakować żywności, później po wkroczeniu Niemców mężczyźni byli kierowani przez nich do prac przymusowych, które często wiązały się z ryzykiem utraty życia. Coraz groźniejsze stawały się także napady ukraińskich nacjonalistów. W tej sytuacji, we wrześniu 1943 roku Zygmunt Kubacki podjął decyzję o opuszczeniu Klewania i wyjeździe na Zachód. W ciągu kilkudziesięciui minut rodzina spakowała swój dobytek i udała się na stację kolejową, gdzie czekał podstawiony pociąg. Był to łączony skład wojskowo – cywilny, gdzie cywilne wagony miały oznaczenia Czerwonego Krzyża, które miały chronić je przed atakami z powietrza. Już na dworcu kolejowym okazało się, że pociąg jest przeładowany i Kubaccy nie będą mogli zabrać w zasadzie niczego ze swojego dobytku za wyjątkiem zapasu żywności, odzieży i narzędzi pana Zygmunta.
Przez Łuck, Lublin i Stalową Wolę transport dotarł do Przeworska – był to już styczeń 1944 roku. Dawno skończyła się żywność, wszyscy byli potwornie zmęczeni. Kiedy pociąg ruszył w dalszą drogę, Kubaccy wyskoczyli z niego, decydując się pozostać w Przeworsku. Początkowo zamieszkali w domu rodziny Kowalów, później dostali przydział na własne mieszkanie.
Zygmunt i Katarzyna Kubaccy mieszkali w Przeworsku aż do śmierci. W Jarosławiu natomiast osiedlił się ich syn Marian Lech po ukończeniu studiów na UMCS w Lublinie. Tutaj założył rodzinę – poślubił córkę Kresowian ze Lwowa – Irenę Baziuk.