Kaliciakowie
Rodzina Kaliciaków mieszkała we wsi Henrykówka w powiecie gródeckim. Maria (primo voto Urban) i Józef Kaliciakowie utrzymywali się głównie z rolnictwa. W czasie I wojny światowej Józef Kaliciak służył w Legionach Piłsudskiego, a później w Armii gen. Hallera. Niewątpliwie był to jeden z powodów by rodzina Kaliciaków znalazła się na listach proskrypcyjnych władzy sowieckiej. 10 lutego 1940 roku do ich domu wtargnęli żołnierze NKWD nakazując rodzinie szybko spakować się i przygotować do długiej podróży. Udało im się zabrać zapas żywności na drogę oraz ciepłe ubrania – głównie dla dzieci: Teresy, Józefa i Antoniego. Wraz z nimi w transporcie znalazła się także Aniela Głogiewicz (z d. Urban) i Joanna Urban – córki Marii z pierwszego małżeństwa.
W czasie trwającej ponad sześć tygodni podróży na Syberię Aniela Głogiewicz urodziła swoje pierwsze dziecko – synka, który szczęśliwie przeżył koszmar transportu i życia w syberyjskiej tajdze. Ze stacji Syktywar, gdzie zatrzymał się pociąg, saniami przetransportowano Kaliciaków do miejscowości Maksykówka. Tam znajdowały się drewniane baraki, kuchnia i budynki NKWD. W obozie przebywali już dawni zesłańcy z ZSRR – Rosjanie i Ukraińcy.
Maria i Józef Kalicikowie zostali przydzieleni do brygady pracującej przy wyrębie tajgi. Po ciężkim dniu pracy otrzymywali po 40 dag chleba, miskę zupy i zapłatę w rublach. Jak wspomina dzisiaj Józef Kaliciak – obowiązywała tam zasada: “kto nie pracuje, ten nie je”.
Gdy rodzice pracowali w lesie, dzieci uczęszczały do miejscowej szkoły, która składała się z czterech klas. Zajęcia prowadziła młoda, niespełna 18 letnia Rosjanka. Czytać i pisać w języku polskim dzieci nauczyły się z książeczki do nabożeństwa, którą Maria Kaliciak zabrała ze sobą, podobnie jak obrazy Matki Boskiej i Pana Jezusa.
Rodzinie często dokuczał głód, wszechobecne wszy i pluskwy, a przede wszystkim ogromne mrozy – temperatura zimą spadała do minus 49 stopni. W taką mroźną zimową noc, Józef Kaliciak udał się pieszo do miasta Syktywar, by zdobyć chleb dla swoich dzieci. Po wielu godzinach spędzonych na mrozie rozchorował się i po dwóch tygodniach zmarł (styczeń 1942 roku). Maria wraz z dziećmi spędziła na Syberii kolejne 4 lata – do 1946 roku. W maju tegoż roku Kaliciakowie otrzymali specjalną przepustkę (wydaną przez Polsko – Radziecką Komisję Mieszaną ds. Ewakuacji osób narodowości polskiej i żydowskiej), na podstawie której mogli wrócić do Polski. Pociągiem bydlęcym jadącym przez Moskwę, Kijów, Lwów, Łódź, dotarli do Legnicy. Tam zaproponowano im gospodarstwo rolne w okolicach Kędzierzyna, lecz Maria Kaliciakowa odmówiła. W Jarosławiu mieszkał jej brat – Franciszek Jaszczur i do niego zwróciła się z prośbą o przyjęcie pod swój dach. Po otrzymaniu zgody ruszyli do Jarosławia. Jedynie Aniela Głogiewicz z mężem i dziećmi zdecydowali się osiąść w miejscowości Nowa Cerekwia na tzw. Ziemiach Odzyskanych.
Z Henrykówki na Syberię Sowieci wywieźli 186 osób, większość z tych, którzy przeżyli i wrócili do Polski osiedliła się w okolicach Prudnika i Kędzierzyna Koźla. Henrykówka zaś została zrównana z ziemią przez ukraińskich nacjonalistów. Dzisiaj nie ma śladu po tej miejscowości.