Drozdowie
Andrzej i Maria Drozdowie wraz z trójką dzieci: Bronisławem, Edwardem i Mieczysławem mieszkali w niewielkiej miejscowości Popowice, gdzie posiadali gospodarstwo rolne, stanowiące podstawowe źródło ich utrzymania. Kiedy wybuchła II wojna światowa i ziemie te znalazły się pod okupacją sowiecką, rodzina Drozdów już jesienią 1939 roku została deportowana do Krasnojarskiego Kraju (miejscowość Narwa w Mańskim Rejonie). Prawdopodobnie zadecydowała o tym wojskowa przeszłość Andrzeja Drozda, który był oficerem w stanie spoczynku.
Ten dzień tak zapamiętał Edward Drozd: Wreszcie stało się, bo w parę dni później, rano, jeszcze ciemno, cała rodzina w łóżkach, mama rozpala w kuchni. Wpadają do mieszkania trzy osoby z karabinami i dają polecenie w języku ukraińskim: ojciec ma się położyć na podłodze z wyciągniętymi rękami na boki. Jeden zaczął obmacywać mamę pod pachami, widocznie coś chciał znaleźć. Mama wpadła w szał i uderzyła go w pysk. Tak się działo przez niespełna pół godziny przy wycelowanych karabinach, aż wreszcie wszedł ruski żołnierz z dwoma osobami po cywilnemu ubranymi. Ruski przeczytał zarządzenie władz radzieckich, i tak: będziecie wysiedleni, należy zabrać ze sobą piłę, siekierę, łopaty, mięso, chleb, mąkę i inne artykuły do jedzenia. Przeczytał to i poszedł z pistoletem w ręku. Dwóch pozostało w mieszkaniu przy drzwiach wyjściowych z wycelowanymi karabinami. Inni, trzech czy czterech, znosili do mieszkania to, co znaleźli w spiżarni, na strychu, no i stawiali pytania: gdzie jest chleb, mąka, czy też inne artykuły. Niestety, wszystkiego jednak nie przynosili, mimo prośby ze strony mamy. Takie rzeczy jak mąka, zboże w workach wynosili bezpośrednio na wóz konny, który był przygotowany i czekał. Jakakolwiek rozmowa była całkowicie zabroniona. Rodzice bez przerwy płakali i my też. To było straszne, gorzej, te osoby, które nas wysiedlały były bardzo wrogo nastawione, mimo że niektóre mordy były znajome. Płacząc ubierałem się, ale co mogłem ubrać, jeśli niewiele ubrań miałem na taką podróż, zresztą nie wiadomo dokąd. Pies uwiązany chyba wyczuł, bo tak przeraźliwie wył, krowy też ryczały. Wszyscy, razem ze zwierzętami czuliśmy, że idziemy na stracenie. Zmuszeni jesteśmy do wyjścia, po drodze ojciec z mamą próbowali wejść do spiżarni, by coś jeszcze zabrać, ale nie pozwolili. Wyprowadzili nas z domu i kazali iść za wozem. Dwóch oprawców usiadło sobie na wozie, a dwóch innych szło za nami. Cała rodzina straszliwie płakała, ojciec chory, nie mógł iść, ale oni się tym nie przejmowali. podobnie i sąsiad, półukrainiec, przyglądał się przez okno.
W 1944 roku najstarszy z synów, Bronisław wstąpił do wojska polskiego i po złożeniu w dniu 12 listopada 1944 r. przysięgi, wyruszył wraz 33. pułkiem piechoty na front. Brał udział w walkach nad Nysą, Odrą, Elbą, uczestniczył także w walkach o Berlin. Za swoje męstwo na polu walki był wielokrotnie odznaczany.
Tymczasem w 1946 roku Drozdowie szczęśliwie powrócili z terenów ZSRR do Polski. Pierwszym miejscem ich pobytu był Szczecin, tam niestety na skutek epidemii czerwonki zmarł Andrzej Drozd. Kiedy w miejscowej prasie ukazał się artykuł zachęcający do wyjazdu na ziemię jarosławską, wówczas jego żona wraz z trzema synami zdecydowała się na przyjazd do leżącej w powiecie jarosławskim Bobrówki, gdzie osiedliła się wcześniej jej siostra. Tutaj przybywający ekspatrianci mogli liczyć na przydział poukraińskich gospodarstw. Ważny był także fakt, że Bobrówka leżała bardzo blisko domu rodzinnego w Popowicach, do którego Drozdowie mieli nadzieję kiedyś powrócić.
W Bobrówce Maria Drozd z młodszymi synami zajęli się uprawą roli oraz hodowlą zwierząt. Tam odnalazł ich Bronisław Drozd, który po demobilizacji poszukiwał swojej rodziny. Pozostał z matką i braćmi w Bobrówce, założył swoją rodzinę. Po ukończeniu szkoły Edward Drozd wyjechał do Elbląga, gdzie odbył służbę zastępczą, a potem przez wiele lat pracował w Zakładach Mechanicznych “Zamech” jako technik mechanik. Najmłodszy z braci – Mieczysław, po ukończeniu szkoły, podjął pracę w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Bobrówce oraz dodatkowo zajmował się rolnictwem.
Popowice odwiedziły dzieci Bronisława Drozda, nie odnalazły jednak dawnego domu rodzinnego, który został całkowicie zniszczony