Dębscy
Droga rodziny Dębskich do Jarosławia wiodła z leżącego w województwie tarnopolskim Kutkorza przez Syberię. Jak tysiące Polaków, którzy po wrześniu 1939 roku znaleźli się pod okupacją sowiecką, Maria i Jan Dębscy wraz z dziećmi doświadczyli tego, co znaczy być „burżujem” i „elementem niewygodnym” w Kraju Rad.
Jan Dębski pracował jako kolejarz na stacji we Lwowie. Rodzina mieszkała we własnym murowanym domu, przy którym znajdował się sad, a dodatkowym źródłem utrzymania było także liczące ponad 3 morgi pole. Domem oraz opieką nad przychodzącymi na świat dziećmi: Stanisławem, Tadeuszem, Czesławem i Franciszkiem zajmowała się Maria Dębska, której rodzina do Kutkorza przybyła z Ujeznej koło Przeworska.
Dostatnie i spokojne życie skończyło się wraz z wkroczeniem Sowietów. W nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku Dębscy wraz z liczącą już 77 lat matką Marii Dębskiej – Katarzyną Szczotką – znaleźli się
w transporcie zmierzającym w stronę autonomicznej republiki Komi w ZSRR. Po trwającej wiele tygodni
podróży Dębscy dotarli w okolice Syktywkaru w jednym z tamtejszych „Lesozawodów”. Głodowe racje
żywieniowe oraz przejmujący mróz dziesiątkowały zesłanych Polaków. Jedną z ofiar głodu była także
Katarzyna Szczotka, która swymi skromnymi racjami żywności dzieliła się jeszcze z wnukami. Za próbę
kradzieży jedzenia, w październiku 1942 roku, został rozstrzelany najstarszy syn Marii i Jana Dębskich –
Stanisław. Wydarzenia te doprowadziły do skrajnej wytrzymałości psychicznej Marię Dębską, która omal
nie przypłaciła życiem swego ataku z pięściami na sowieckiego żołnierza biorącego udział w egzekucji
syna.
W sierpniu 1943 roku do tworzącej się w Sielcach nad Oką 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki wstąpił Jan Dębski. Miał nadzieję, że dzięki temu jego rodzina będzie mogła wydostać się ze Związku Radzieckiego. To jednak nie było możliwe przez kolejne 3 lata. Po wyjeździe na front Jana jego żona wraz z dziećmi znalazła się w Kirowie, gdzie w kwietniu 1944 roku na świat przyszło najmłodsze dziecko małżeństwa Dębskich – Janina. Można powiedzieć, że cud sprawił, iż dziewczynka nie umarła z głodu.
Z Kirowa Maria Dębska z dziećmi wyruszyła na własną rękę w kierunku południowym, mając nadzieję, ze w końcu uda się jej dotrzeć do Polski. Niemal po dwóch latach wędrówki Dębscy znaleźli się w Krasnodarze – oddalonym od Kirowa o prawie 2200 kilometrów. Stamtąd już pociągiem, jako „repatrianci”, zostali skierowani do Polski. Niestety nie do swego domu w Kutkorzu, gdyż teraz była to już Ukraińska Republika Radziecka, należąca do Związku Sowieckiego.
Transport, którym jechali Dębscy, dotarł do Krakowa. Tam żonę i dzieci odnalazł zwolniony z wojska Jan Dębski. Po dwóch miesiącach pobytu w Krakowie Dębscy wyjechali do Jarosławia.
W ramach rekompensaty za mienie pozostawione w Kutkorzu Dębscy otrzymali przydział na poukraińskie gospodarstwo na Misztalach. Pozbawieni swego dobytku wszystko musieli zaczynać od nowa, zmagając się z niedostatkami dnia codziennego. W Jarosławiu, gdy rodzina już zadomowiła się w nowym miejscu, dwuletnia wówczas Janeczka Dębska została ochrzczona w miejscowej Kolegiacie. Jan Dębski w Jarosławiu podjął pracę na kolei. Żona została w domu, doglądając gospodarstwa i opiekując się córką. Starsi synowie podobnie jak ojciec również podjęli pracę na kolei.
Dzisiaj w Jarosławiu mieszkają potomkowie Marii i Jana Dębskich. Oni sami zmarli dawno temu i spoczywają na Nowym Cmentarzu w Jarosławiu.
Bardziej szczegółowo dzieje rodziny Dębskich opisała córka Janiny Dębskiej (po mężu Onuszko) – Wioletta Pluta w swych wspomnieniach, które znajdują się w zakładce „Wspomnienia”.