Dębiccy
Cezaria i Eugeniusz Dębiccy wraz z trójką dzieci: Jadwigą, Józefem i Aleksandrem mieszkali w Toporowie – niewielkim miasteczku w powiecie radziechowskim (woj. tarnopolskie). Kiedy wybuchła I wojna światowa, Eugeniusz Dębicki został powołany do służby w armii austro – węgierskiej. Jego macierzystą jednostką był 55. Pułk Piechoty, w składzie którego uczestniczył w działaniach wojennych na terenie Galicji. Podczas jednej z potyczek Eugeniusz Dębicki został ranny. Po zakończeniu I wojny światowej wrócił do rodzinnego Toporowa, gdzie dzięki posiadanemu wykształceniu technicznemu podjął pracę drogomistrza. Podczas jednego z pobytów we Lwowie poznał swoją przyszłą żonę – Cezarię (Cezarynę) Sawicką. W 1925 roku Eugeniusz i Cezaria zawarli związek małżeński i zamieszkali w Toporowie, w domu rodzinnym Eugeniusza. Rodzina była właścicielem plantacji chmielu, dwóch stawów oraz znacznej ilości ziemi, co zapewniało dodatkowe dochody umożliwiające życie na dość wysokim poziomie.
Cezaria Dębicka nie pracowała zawodowo – do jej obowiązków należało prowadzenie domu i opieka nad dziećmi. Do pomocy przy pracach gospodarczych zatrudnieni byli służąca oraz furman. Cezaria zaangażowała się w działalność społeczną – m.in. była przewodniczącą Akcji Katolickiej.
Biuro, w którym Eugeniusz Dębicki pracował, mieściło się w powiatowym Radziechowie, do którego codziennie dojeżdżał – czasami bryczką, czasami rowerem. Dębiccy często wyjeżdżali do Lwowa, by odwiedzić rodzinę Cezarii lub przyjmowali rewizyty w swoim domu w Toporowie. W rodzinnych zbiorach zachowało się wiele wspólnych zdjęć obydwu rodzin.
Podczas II wojny światowej, gdy Toporów znalazł się w pod okupacją niemiecką, podobnie jak w wielu innych polskich miastach i miasteczkach, hitlerowcy przystąpili do eksterminacji ludności żydowskiej. We wspomnieniach Aleksandra Dębickiego wciąż żywy jest obraz ciał pomordowanych, przewożonych furmankami na leżący niedaleko rodzinnego domu cmentarz. Najgorsze niebezpieczeństwo nadeszło jednak nie ze strony sowieckich lub niemieckich okupantów, ale dotychczasowych sąsiadów – Ukraińców. 14 lutego 1944 roku Toporów został zaatakowany przez bandę UPA. Dębiccy, ostrzeżeni przez swą służącą, podjęli decyzję o opuszczeniu rodzinnego domu i wyjeździe do Lwowa, gdzie mieszkali rodzice i bracia Cezarii Dębickiej. Jeden z nich dzięki temu, że pracował jako kierowca, zorganizował transport. Dębiccy do jednego kufra zapakowali to, co najcenniejsze, i wyjechali. Krótko po opuszczeniu przez nich miasteczka nastąpił napad banderowców. Wśród dziesięciu ofiar znalazł się m.in. 29-letni wikariusz parafii w Toporowie – ksiądz Jan Kuszyński. Zmasakrowane zwłoki kapłana zostały zawleczone przez oprawców pod miejscowy kościół i tam drutem kolczastym przywiązane do krucyfiksu. Tragizmu sytuacji nadaje fakt, że napad został zorganizowany przez ukraińskiego księdza grekokatolickiego, któremu towarzyszył jego syn. Wkrótce banda ta została rozbita przez znajdujący się w pobliżu oddział sowieckiej partyzantki. Wówczas do Toporowa wybrała się Cezaria Dębicka, której udało się zorganizować transport niewielkiej ilości mebli i sprzętów z rodzinnego domu. Pozostałe wyposażenie bezpowrotnie przepadło.
We Lwowie Dębiccy ulokowali się w kamienicy na rogu ulic Zyblikiewicza i Jabłonowskich, gdzie mieszkali rodzice Cezarii Dębickiej – Sawiccy. Ojciec był organistą w kościele św. Mikołaja, natomiast matka nie pracowała zawodowo, trudniąc się prowadzeniem domu. Jeden z braci – Bronisław Sawicki, zaangażowany w działalność konspiracyjną żołnierz Armii Krajowej, został aresztowany przez Sowietów po zajęciu przez nich miasta w 1944 roku i zesłany do pracy w kopalni rudy żelaza na Syberii. Wrócił dopiero po ogłoszeniu amnestii w 1953 lub 1954 roku.
Przed zajęciem miasta przez Sowietów Cezaria i Eugeniusz Dębiccy wraz z dziećmi towarowym pociągiem wyruszyli do Jarosławia, gdzie mieszkała siostra Eugeniusza – Maria Kędzierska. Transport, którym jechali, nie dotarł jednak do Jarosławia, lecz został skierowany do Rzeszowa, tu Dębiccy musieli opuścić pociąg. Na krótko zamieszkali w Hermanowej, gdzie przeżyli przejście frontu. W pobliskim Tyczynie pierwszą klasę szkoły podstawowej ukończył najmłodszy z synów Dębickich – Aleksander. Po kilku miesiącach rodzina wreszcie dotarła szczęśliwie do Jarosławia. Przez pewien czas mieszkali wraz z rodziną Marii Kędzierskiej na ulicy Weissa, a następnie dostali przydział na mieszkanie na ulicy Grodzkiej 5. Tutaj odnalazł ich powracający z zesłania Bronisław Sawicki. Nie osiedlił się jednak w Jarosławiu, lecz wyjechał w okolice Lublina, gdzie udało mu się po pewnym czasie sprowadzić ze Lwowa żonę i syna. Lwów opuścili także jego bracia – Tadeusz i Stanisław, którzy udali się do Wrocławia. W mieście nad Pełtwią pozostali rodzice Cezarii Dębickiej oraz ojciec chrzestny ich najmłodszego syna – dr Kornecki, właściciel znacznej kolekcji obrazów, których władze sowieckie nie pozwoliły mu zabrać do Polski. Po pewnym czasie do Jarosławia dotarła także siostra Eugeniusza Dębickiego – Joanna oraz urodzona w 1936 roku bratanica Krystyna Dębicka, która dorastała w domu swego stryja, pracującego, podobnie jak na Kresach, przy budowie dróg i mostów.
Eugeniusz i Cezaria Dębiccy dożyli sędziwego wieku. Obydwoje spoczywają na Starym Cmentarzu w Jarosławiu w grobowcu rodzinnym. Pamięć o nich pielęgnuje najmłodszy syn – Aleksander, dziś emerytowany lekarz weterynarii.