Dawiskibowie i Patyńscy
Paulina i Stanisław Patyńscy razem ze swoją córką Władysławą i jej mężem Józefem Dawiskibą oraz matką Józefa, Katarzyną, opuścili Lwów w maju 1944 r. Wprawdzie oni sami uniknęli losu dziesiątków tysięcych obywateli polskich na Kresach, wywiezionych w głąb sowieckiego imperium, pomordowanych w katowniach NKWD czy Gestapo, ale wojna zebrała żniwo także wśród ich bliskich. Katyń, Groß Rosen, więzienie na Łąckiego we Lwowie – to były nazwy, które oznaczały smutek i żałobę przez długie lata.
Paulina Patyńska, z d. Szpetman (ur. 1897), była lwowianką od kilku pokoleń. Jej ojciec odziedziczył duże parcele na Wulce i tam liczne rodzeństwo Szpetmanów budowało swoje domy. W „Gazecie Lwowskiej” z 9.10. 1900 r. można znaleźć obszerną relację z Krajowej Wystawy Produktów Sadowniczych, z której dowiadujemy się, że m.in. niejaki Szpetman z Wulki dostał „bronzowy medal” za owoce.
Paulina poślubiła w 1923 r. Stanisława Patyńskiego (ur. w 1891 r. w Krakowie), lwowianina z wyboru. W 1924 r. urodziła się ich córka Władysława. Stanisław Patyński, który ukończył Krajową Szkołę Ogrodniczą w Tarnowie, miał za sobą kampanie I wojny światowej w armii austriackiej i udział w wojnie polsko-bolszewickiej 1919–1921 r. Pod koniec lat 20. został kierownikiem ogrodów miejskich przy Parku Stryjskim i na tym stanowisku wytrwał do końca pobytu rodziny we Lwowie. Patyńscy mieli dom z dużym sadem na Wólce Panieńskiej 31 (później nazwę ulicy zmieniono na Krusznik), ale w latach 30. mieszkali w domu przy ul Sportowej 8, który St. Patyński dostał do dyspozycji w ramach obowiązków służbowych. Normalne, spokojne życie w pięknej okolicy skończyło się 1 września 1939 r. Najpierw przeżyli w lęku i niepewności ponad półtora roku okupacji sowieckiej, w czerwcu 1941 zaczęła się groza okupacji niemieckiej.
We wrześniu 1942 r. 18,5-letnia Władysława Patyńska wyszła za mąż za Józefa Dawiskibę (ur. w 1913.r. we Lwowie). Jego rodzice, Jan i Katarzyna, pochodzili z Trembowli; na początku XX w. przenieśli się do Lwowa. Jan Dawiskiba pracował w Urzędzie Celnym. Mieli siedmiu synów i dwie córki. Dwaj najstarsi synowie stanęli w 1918 r. w obronie swojego miasta. Córki wyszły za mąż za wojskowych i wyjechały ze Lwowa.Tragicznym zrządzeniem losu trzej bracia Dawiskiba zginęli w różnych okolicznościach jeszcze przed 1939 r. Józef Dawiskiba, po ukończeniu szkoły techniczno-przemysłowej, pracował w trudnych latach kryzysu lat 30. w różnych miejscach. Na początku okupacji sowieckiej, jak wielu młodych ludzi „o białych rękach”, zgłosił się do pracy w ogrodach miejskich. W tym czasie mieszkał z owdowiałą matką i najmłodszym bratem Edwardem (aresztowany później przez Niemców i wywieziony do obozu Groß Rosen, gdzie zginął) przy ulicy Kaweckiego 2.
Na przełomie kwietnia i maja 1944 r. Stanisław i Paulina Patyńscy, ich córka Władysława Dawiskiba z mężem i matką Józefa, Katarzyną, postanowili opuścić Lwów. Decyzję tę podjęli po nalotach sowieckich w kwietniu i na początku maja 1944 r., które zapowiadały nadejście Armii Czerwonej. Mimo braku (wówczas) oficjalnych ustaleń międzynarodowych mogli się obawiać, że Sowieci zagarną Lwów, a nie wyobrażali sobie życia jako obywatele sowieccy. Zostawiali dom, sad, zakupioną krótko przed wojną parcelę, na której miał stanąć nowy dom, meble. Zostawiali groby swoich najbliższych i dalszych krewnych. Wyjechali ze Lwowa w połowie maja z walizkami i torbami, w których przewieźli ubrania, pościel, niewiele naczyń, sztućce, trochę pamiątek i książek. I wbrew przepisom przemycili niedużego psa (uśpionego silnym środkiem), który przeżył w Jarosławiu jeszcze długie lata. Zatrzymali się w Jarosławiu, ponieważ tu, w klasztorze oo. dominikanów, przebywał już od jakiegoś czasu starszy brat Józefa, Adam (imię zakonne Jozafat). Nigdzie indziej nie mieli żadnego oparcia, a przecież wojna trwała jeszcze. Ich pierwszym adresem była ul. Głowackiego 18. Dzięki pośrednictwu Adama, Władysława i Józef Dawiskiba zostali zatrudnieni w przyklasztornym ogrodzie oo. reformatów, odpowiednie zaświadczenia z niemieckiego urzędu pracy chroniły ich przed przykrościami ze strony Niemców.
Początki musiały być bardzo trudne. Tam zostawili wszystko, tu zaczynali od zera. I chociaż nie sposób powiedzieć, jak potoczyłyby się ich losy, gdyby zostali we Lwowie, można założyć, że ratowali rzecz najcenniejszą – swoje życie.
Od stycznia 1945 r. Stanisław Patyński i Józef Dawiskiba zaczęli pracować w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym, po rozwiązaniu PUR-u w 1948 r. Stanisław Patyński został zatrudniony w powiatowej administracji (radzie narodowej) jako specjalista od wszelkiego rodzaju spraw rolniczych. Po przejściu na emeryturę został doradcą władz miasta do spraw zieleni miejskiej. Zmarł w styczniu 1973 r.
Józef Dawiskiba pracował w Komunalnej Kasie Oszczędności, w Banku Rolnym, a potem już do emerytury w Rejonie Dróg Publicznych. Władysława Dawiskiba zaczęła pracować w 1949 r. w Narodowym Banku Polskim, na emeryturę przeszła w 1979 r. Paulina Patyńska prowadziła dom, uprawiała ogród, zajmowała się wnuczkami (Teresą, ur. w 1945 i Anną, ur. w 1951 r.), wykazując niespodziewaną zaradność i niebywały hart ducha (zm. w 1988).
Od pierwszych miesięcy 1945 r. do połowy lat 80. mieszkali przy ul. Żeromskiego 6 (po zmianie numeracji 10) w domu z dużym ogrodem. Później na tym terenie wybudowano osiedle, a oni musieli przenieść się do „bloków”. Katarzyna Dawiskiba ponad 20 lat mieszkała w pokoju bez wygód w niewielkiej kamienicy przy ul Kilińskiego (zm. w 1972 r. w Gliwicach).
Józef Dawiskiba odszedł w 1996 r., a Władysława w 2005. Ich córka Teresa po studiach na UW pozostała w Warszawie, córka Anna mieszka w Jarosławiu.
Z licznej rodziny Pauliny Patyńskiej we Lwowie zostały dwie siostry, reszta rodzeństwa osiedliła się na Śląsku (Gliwice i Zabrze) i w Krakowie, zaś najmłodsza siostra, która wyjechała z rodziną jednym z ostatnich transportów ewakuacyjnych, dotarła do Jeleniej Góry.
Z rodzeństwa Józefa Dawiskiby obie siostry osiedliły się w w końcu lat 40. w Gliwicach, brat Stanisław w Cieplicach/Jeleniej Góry (zmarł 1949/1950), dominikanin Adam przez długie lata przebywał w klasztorze w Jarosławiu, na początku lat 70. przeniesiony został do Gidel.
W 1966 r. do Lwowa pojechała Paulina Patyńska odwiedzić siostrę, a w 1969 z wycieczką Orbisu wybrał się Józef Dawiskiba. Władysława Patyńska nie chciała widzieć swojego ukochanego miasta w obcych rękach i nigdy tam nie pojechała.
Przez całe życie tęsknili za Lwowem. Bardzo kochali swoje miasto.