Chruszczyńscy
Stanisław i Filomena Chruszczyńscy po zawarciu związku małżeńskiego zamieszkali w miejscowości Korytno w powiecie dubieńskim (woj. wołyńskie). Tam też na świat przyszła ich córka Emilia. Po jakimś czasie zdecydowali się przenieść do wsi Komorówka leżącej w powiecie brodzkim (woj. tarnopolskie). Była to wioska zamieszkała przede wszystkim przez Czechów i Ukraińców (p. Filomena pochodziła z czeskiej rodziny Mikolaszów). Tam Stanisław Chruszczyński pracował jako kowal, a jego żona prowadziła gospodarstwo rolne oraz zajmowała się domem.
W przededniu wybuchu II wojny światowej Stanisław Chruszczyński został zmobilizowany i wziął udział w kampanii wrześniowej. Po zakończeniu walk udało mu się powrócić do domu rodzinnego. Gdy w 1943 roku na tarnopolszczyźnie i Wołyniu zaczęły się na masową skalę mordy dokonywane przez ukraińskich nacjonalistów, Chruszczyńscy próbowali schronić się w Brodach. Tam spędzili jakiś czas w zabudowaniach należących do miejscowej parafii, a następnie zdecydowali się na powrót do domu. Kiedy front dotarł do Brodów Stanisław Chruszczyński ponownie został zmobilizowany, a jego żona z dwójką dzieci pozostała bez żadnej opieki. W tej sytuacji Filomena Chruszczyńska, obawiając się ataków ze strony banderowców, postanowiła ponownie udać się do Brodów. Tam dotarła do niej tragiczna wiadomość o śmierci sześcioosobowej rodziny siostry męża, która mieszkała w miejscowości Tesłuhów na Wołyniu. Kazimiera Stuczko (z domu Chruszczyńska), jej mąż Józef oraz czwórka dzieci zostali w bestialski sposób zamordowani siekierami i widłami przez Ukraińców, a następnie ich zwłoki zostały wrzucone do dołu z obornikiem. W wyniku ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów życie straciło 46 osób z rodziny Chruszczyńskich. Dlatego też pani Filomena zgłosiła chęć opuszczenia Brodów jako „repatriantka”, mając nadzieję na uratowanie życia swoich najbliższych. W lutym 1945 roku wraz z dwójką dzieci: Emilią i malutkim Józefem opuściła transportem kolejowym Brody, udając się do Zamościa. Tam odnalazł ich Stanisław Chruszczyński, którego jednostka wojskowa stacjonowała w Jarosławiu. Udało mu się zorganizować dla żony i dzieci transport do Jarosławia, gdzie zamieszkali na przedmieściu dolnoleżajskim. Cały dobytek pozostał w Komorówce – rozgrabiony przez ukraińskich sąsiadów. Tutaj musieli zaczynać wszystko od nowa, przez całe życie ciężko pracując, by stworzyć godne warunki życia dla siebie i swoich dzieci. Część rodziny pani Filomeny zdecydowała się na wyjazd do Czechosłowacji, inni wybrali Argentynę.
Wiele lat po zakończeniu wojny pani Emilia Grzęda (z domu Chruszczyńska – opowiadająca historię swojej rodziny) odwiedziła Komorówkę. Ze smutkiem stwierdziła, że z dawnej osady nie pozostał kamień na kamieniu – została całkowicie zniszczona przez banderowców.