Zapałowie

Tragiczne i mocno pogmatwane były losy pochodzących z Komarowa (pow. Sokalski) braci Michała i Mieczysława Zapałów. Gdy w wielkanocny poranek 1944 roku banderowcy zaatakowali ich wieś, chłopcy wraz z babcią Joanną Nowak oraz przyrodnim rodzeństwem: Józefem, Rozalią, Franciszką i Marią Gwrońskimi zdołali uciec z napadniętej wioski i schronić się w pobliskim lesie. Stamtąd obserwowali pożar swojego domu oraz domów sąsiadów. Niestety byli także świadkami zabójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na zaprzyjaźnionej z nimi rodzinie Lewickich. Z pogromu ocalał jeden z synów małżeństwa Lewickich, który później wspólnie z Joanną Nowak i jej wnukami dotarł także do Jarosławia. W Komarowie banderowcy zamordowali tego dnia 45 osób.

Michał i Mieczysław Zapałowie byli sierotami. Ich matka Helena – primo voto Gawrońska, secundo voto Zapał – została wcześniej zamordowana przez Ukraińców. Pierwszy mąż Heleny był leśniczym.
Rodzinie powodziło się dobrze. Po śmierci pierwszego męża Helena wyszła ponownie za mąż za rolnika z Komarowa – Pawła Zapała. Gdy Komarów znalazł się po wybuchu wojny niemiecko – sowieckiej pod okupacją niemiecką, Paweł Zapał został wywieziony do Niemiec na roboty. Trafił do Lipska i tam zginął podczaj jednego z alianckich nalotów na miasto. Po śmierci rodziców opiekę nad sześciorgiem wnuków objęła ich babcia – Joanna Nowak. To dzięki jej odwadze i zaradności udało się rodzinie ocalić życie, a potem przez Sokal, Rawę Ruską, Bełżec dotrzeć do Jarosławia, gdzie wcześniej przybył już syn Joanny Nowak – Jan wraz ze swoją żoną. Starsze siostry Michała Zapała– Rozalia i Frania – trafiły do leżącej pod Jarosławiem wsi Siennów, gdzie zostały zatrudnione w jednym z gospodarstw. Tam niestety nie były dobrze traktowane. Stały się tanią siłą roboczą wykorzystywaną do najcięższych prac.

W tym czasie Joanna Nowak z chłopcami – Michałem i Mieczysławem -trafiła do wsi Buczyna. Chłopcy z babcią znaleźli się we wsi Borzęcin, gdzie pracowali przy wypasie krów. Podobnie jak starsze siostry, trafili do ludzi, którzy nie tylko nie potrafili okazać im serca, ale wręcz traktowali ich źle. W Borzęcinie Michał Zapał przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej. Wkrótce potem Joanna Nowak zabrała chłopców do Jarosławia.Tutaj początkowo zamieszkali w budynku dzisiejszego Liceum Plastycznego, potem przenieśli się do innego mieszkania na Rynku. Przydział na to mieszkanie otrzymała starsza siostra Rozalia, która już była w tym czasie mężatką. Pierwsze lata pobytu w Jarosławiu były bardzo ciężkie – rodzina cierpiała niedostatek. Cały dobytek pozostał w rodzinnym Komarowie – uciekając z wnukami przed banderowcami, Joanna Nowak zabrała z domu jedynie dokumenty, które na domiar złego, zostały jej skradzione po przyjeździe do Jarosławia.

Najmłodszy z rodzeństwa – Mieczysław – kilka lat spędził w domu dziecka w Sanoku. Michał zaś często wyjeżdżał do brata Józefa, który mieszkał w Głuszycy. Stamtąd odwiedzał swojego wuja, który opuścił Jarosław po krótkim pobycie i osiedlił się w Jugowie koło Nowej Rudy.
Po nauce w szkole górniczej oraz odbyciu służby wojskowej Michał Zapał wrócił do Jarosławia, gdzie rozpoczął pracę w Państwowej Komunikacji Samochodowej jako kierowca. Założył swoją rodzinę –doczekał się dwóch córek. Jego najstarszy brat – Józef Gawroński – po krótkim pobycie w Jarosławiu wyjechał do Głuszycy
k. Wałbrzycha i tam pracował aż do emerytury. Do Jarosławia wrócił będąc już emerytem. Zmarł w 2001 roku.
Nie żyje także najmłodszy z rodzeństwa – Mieczysław Zapał (pochowany został na Starym Cmentarzu w Jarosławiu).

Szczegółowe dzieje rodziny Zapałów, spisane przez Michała Zapała, znajdują się w zakładce „Wspomnienia”.