Węgrzynowie
Józefa Węgrzyn (z domu Cieślik) wraz z mężem Michałem oraz dwiema córkami – Ludwiką Marią i Stefanią przyjechali do Jarosławia ze wsi Wołowe (woj. lwowskie) w 1946 roku. Najstarsze z dzieci, syn Kazimierz, został schwytany we Lwowie przez Sowietów i zesłany w głąb Związku Sowieckiego. Szczęśliwie udało mu się uciec, lecz nie wrócił ani do Lwowa, ani do rodzinnej wioski rodziców, lecz przyjechał do Tarnowa, gdzie wstąpił w szeregi Armii Krajowej.
Józefa i Michał Węgrzynowie opuszczając Wołowe zdołali ze sobą zabrać dwie krowy, kury i psa. Zamieszkali na ulicy Kraszewskiego w budynku gospodarczym, którego jedną część stanowiła obora, a drugą ciasne pomieszczenie z niewielkim oknem, pozbawione elektryczności i ogrzewania. Węgrzynowie świecili świecami i lampami naftowymi, a pokój ogrzewali żelaznym piecykiem, na którym Józefa gotowała posiłki dla rodziny. Michał Węgrzyn wydzierżawił i uprawiał kilka kawałków pola, co zapewniało rodzinie dochody. Jego żona w pobliskich ogrodach wypasała krowy. Starsza córka – Ludwika Maria –otrzymała pracę w sekretariacie Wydziału Zdrowia w magistracie. Około roku 1959 wyjechała do Oświęcimia, gdzie wyszła za mąż za inżyniera Kazimierza Bika (kolegę szkolnego Karola Wojtyły). Tam na świat przyszła ich córka Barbara. Ludwika Maria zmarła w 2000 roku w Oświęcimiu. Młodsza z córek – Stefania – pozostała z rodzicami w Jarosławiu. Tutaj poślubiła pochodzącego z Magierowa Rudolfa Burdę, który z zawodu był krawcem (pracował w Spółdzielni Krawieckiej w Jarosławiu). Stefania początkowo pracowała w Spółdzielni Jajczarsko – Drobiarskiej, a następnie w Fabryce Ciast i Cukrów dr. Gurgula. Razem z mężem i synem Ryszardem Burdowie zamieszkali w wynajętym mieszkaniu na ulicy Kraszewskiego. Do dziś mieszkają tam ich potomkowie.
Michał Węgrzyn zmarł zaledwie cztery lata po przyjeździe do Jarosławia, w 1950 roku, żona przeżyła go o 22 lata. Obydwoje spoczywają dzisiaj na Nowym Cmentarzu w Jarosławiu.