Zającowie

Stefania i Paweł Zającowie wraz z dziećmi: Julianem, Romanem, Antoniną, Władysławą, Stanisławem i Tadeuszem mieszkali we wsi Markowce w województwie stanisławowskim. Posiadali tam dość duże gospodarstwo, na które składały się 4 hektary gruntów ornych o raz 2 hektary lasu. Rodzina miała
własny dom oraz zabudowania gospodarcze – w tym oborę oraz stajnię dla koni i krów.

W 1944 roku, gdy dawne ziemie wschodnie II Rzeczpospolitej zajęte zostały przez armię sowiecką, do wojska został powołany Paweł Zając oraz jego dwaj najstarsi synowie: Julian i Roman. Paweł Zając został poważnie ranny w czasie walk o Warszawę. Po opuszczeniu szpitala polowego nie mógł już powrócić do siebie do domu, gdyż wcześniej jego rodzina została poinformowana, że musi opuścić Markowce, gdyż nie będą one już należeć do Polski, podobnie jak inne tereny województw stanisławowskiego, lwowskiego, wołyńskiego, tarnopolskiego, poleskiego, wileńskiego i nowogródzkiego. Dodatkowym zagrożeniem były bandy UPA, które terroryzowały okoliczną polską ludność. Syn Pawła Zająca – Tadeusz zapamiętał takie zdarzenie: pewnej niedzieli podczas mszy w cerkwi, w której uczestniczyli Polacy i Ukraińcy, pop zwrócił się do wiernych, aby porozglądali się wokół siebie, czy nie ma wśród nich tzw. „chwastów, tzn. Polaków. Powiedział wówczas: my Ukraińcy będziemy mordować Polaków.
W tej sytuacji Stefania Zając wraz z młodszymi dziećmi opuściła niezwłocznie Markowce ratując to, co najcenniejsze – życie. Wraz z dziećmi dotarła do Jarosławia – był to już początek 1945 roku. Tutaj odnalazł ich powracający z wojska mąż i ojciec Paweł Zając. Później przyjechali także najstarsi synowie: Julian i Roman. Zającowie otrzymali na tzw. Przedmieściu Ruskim przydział na poukraińskie gospodarstwo rolne.

Dzisiaj w Jarosławiu mieszka najmłodszy z synów Stefanii i Pawła Zająców – Tadeusz. Jego starsze rodzeństwo rozjechało się po Polsce. Julian zamieszkał w Chwalibożycach, Antonina i Władysława w Oławie, Stanisław w Szczecinie, a Roman w Gościęcinie koło Kędzierzyna Koźla.