Tasowie

Z podlwowskich Czyszek do Sośnicy przyjechała także dziewięcioosobowa rodzina Tasów – Paulina i Karol, ich sześcioro dzieci – Stanisława (1928), Ludwika (1929), Czesława (1933), Zofia (1936), Jadwiga i Kazimiera (1938) oraz siostra Karola Tasa – Bronisława.
Paulina Tas z zawodu była krawcową, lecz nie było to główne źródło utrzymania rodziny. Stanowiło je bowiem spore gospodarstwo rolne. Tasowie mieszkali w drewnianym domu, przy którym znajdowało się dużych rozmiarów podwórze oraz sad.

Kiedy Czyszki znalazły się pod okupacją niemiecką, w domu Tasów zamieszkali trzej niemieccy żołnierze, którzy życzliwie traktowali swych polskich gospodarzy. Dzieciom często przynosili czekoladę i inne słodycze, a najmłodszym dziewczynkom urządzali także przejażdżki samochodami, które trzymali na podwórzu. Jadwiga Tas (po mężu Wilk) pamięta, że pewnego dnia jej ojciec związany z podziemiem niepodległościowym usłyszał od jednego z niemieckich żołnierzy: Karol, jak Cię złapią, to nie wyjdziesz z Oświęcimia. Mimo tego nadal prowadził swą konspiracyjną działalność, przewożąc często w bańkach po mleku broń dla żołnierzy Armii Krajowej.
Kiedy zbliżała się ofensywa radziecka, Lwów i jego okolice były często bombardowane przez sowieckie lotnictwo. Podczas nalotów rodzina Tasów uciekała do ziemianki, która miała ich uchronić przed eksplodującymi w pobliżu bombami.

Wkraczające w 1944 roku oddziały sowieckie zostały zapamiętane przez małe wówczas córki Pauliny i Karola Tasów jako banda oberwańców w dziurawych butach i mundurach przewiązanych sznurami, pędząca przed sobą wynędzniałe krowy zrabowane okolicznej ludności. Z tego właśnie względu Paulina Tas zrobiła w jednym z pomieszczeń gospodarczych kryjówkę, w której chowała krowę – cenny dobytek rodziny.

Wkrótce po pojawieniu się w Czyszkach Sowietów do wojska został powołany Karol Tas, któremu szczęśliwie udało się powrócić do domu tuż przed wysiedleniem. Jak później opowiadał, szedł pieszo, kryjąc się po lasach i zaroślach, aby nie wpaść w ręce banderowców, którzy coraz odważniej atakowali sąsiednie miejscowości.
W Czyszkach w tym czasie pojawiła się spora grupa Polaków, którzy uciekli z sąsiednich wiosek w obawie o własne bezpieczeństwo. Czyszki nie padły łupem band UPA między innymi dlatego, że zawiązana została samoobrona, która skutecznie studziła zapały banderowców. Tymczasem Sowieci na miejscową ludność nałożyli obowiązek wykonywania przymusowych prac na rzecz armii (tzw. szarwark). Nie chcąc zostawiać w domu małych dzieci, Paulina Tas załatwiła, że w ramach szarwarku będzie wykonywać prace krawieckie dla wojska – szyła koszule oraz rękawice. Dzięki temu mogła przypilnować swój dobytek oraz zadbać o bezpieczeństwo dzieci.

Późną jesienią 1945 roku Tasowie musieli opuścić Czyszki. Podobnie, jak inni mieszkańcy wioski, udali się na stację kolejową w Sichowie, gdzie spędzili prawie sześć tygodni, czekając na wyjazd. W tym czasie zostali okradzeni z części swego dobytku przez miejscową ludność ukraińską. W końcu nadszedł dzień ich wyjazdu i towarowym transportem wyruszyli na zachód – młodsze dzieci w wagonie krytym, a starsze wraz z rodzicami oraz zabranymi zwierzętami (koniem i krową) na tzw. lorze (odkrytym wagonie służącym m.in. do transportu rudy i węgla).
Kiedy transport znalazł się w Sośnicy, Karol Tas uznał, że dalej nie pojadą, gdyż chciał być jak najbliżej Czyszek. Liczył, że wiosną będzie możliwy powrót do domu. Udało mu się znaleźć niewielką chałupę, w której zamieszkali – trójka dorosłych, sześcioro dzieci oraz niezliczone ilości pcheł i pluskiew, jakie tam zastali.

Podczas napadu banderowców na Sośnicę w nocy z 5 na 6 maja 1946 rokuTasowie uratowali życie, lecz stracili dom. Spłonął podpalony przez bandytów, którzy uciekając zabrali należącego do rodziny konia. W tej sytuacji Karol Tas, podobnie jak znaczna grupa innych przesiedleńców, zdecydował się na wyjazd do Trzebnicy. Jego siostra, żona oraz dzieci na razie zostały w Sośnicy, oczekując na informacje o ewentualnym wyjeździe na tzw. Ziemie Odzyskane. Ostatecznie do niego nie doszło, gdyż Karol Tas przyjechał z powrotem do Sośnicy, mając ciągle nadzieję na powrót do Czyszek. Tasowie pozostali w Sośnicy na stałe. Jedynie córka Czesława, już jako dorosła osoba, wyjechała do Opola.

Najmłodsza z córek, Jadwiga, do dziś mieszka w Sośnicy. Tutaj poślubiła innego wysiedleńca – Karola Wilka. Wraz z jedną z sióstr odwiedziła po latach Czyszki oraz zobaczyła swój dom. Niestety, sielski obraz gospodarstwa zapamiętany z dzieciństwa został wyparty przez przygnębiający widok zaniedbanych budynków i zniszczonego sadu, z którego na pamiątkę przywiozła jabłko. Jedynie ono zachowało swój dawny smak…