Szeremetowie

Pelagia i Andrzej Szeremetowie wraz z córką Marią przybyli do Sośnicy jesienią 1945 roku z niewielkiej wioski Dmytrowice leżącej w powiecie lwowskim. Wioska była zamieszkana zarówno przez Polaków, jak i Ukraińców, którzy do chwili wybuchu II wojny światowej żyli obok siebie w zgodzie i poszanowaniu.
Andrzej Szeremeta pracował we Lwowie jako ogrodnik w tamtejszej wytwórni perfum. Dodatkowym źródłem dochodów było niewielkie gospodarstwo rolne, którym zajmowała się jego żona Pelagia.
Tuż przed wybuchem wojny Szeremetowie przeprowadzili się do nowo wybudowanego domu.
Urodzona w 1929 roku córka Maria często miała okazję odwiedzać Lwów, dokąd zabierał ją ojciec. Do dzisiaj pamięta te wspólne wyjazdy do miasta nad Pełtwią, które na małej dziewczynce robiły ogromne wrażenie.

Ta sama Maria (po mężu Lecyk) doskonale pamięta początek wojny. Gdy rozpoczęło się bombardowanie Lwowa, bawiła się wraz z dziećmi sąsiadów. Spadające bomby dla dzieci, które wcześniej niczego takiego nie widziały, były ogromną atrakcją. Dopiero później zrozumiały, jakie następstwa niosły ze sobą naloty niemieckiego lotnictwa.

Po zajęciu Lwowa przez Sowietów Andrzej Szeremeta przestał pracować w dotychczasowym miejscu. Pozostał w domu i wraz z żoną zajmował się już tylko uprawą roli. Dzięki temu, że rodzina miała także dwie krowy, ich byt codzienny był nieco łatwiejszy. Komplikowała się natomiast sytuacja narodowościowa. Miejscowi Ukraińcy zaczęli niechętnie odnosić się do mieszkających w Dmytrowicach Polaków. Coraz częściej zdarzały się sytuacje, że w niewyjaśnionych okolicznościach ginęli Polacy z tej wioski.

Kiedy w 1943 roku rozpoczęły się masowe mordy na Wołyniu, strach padł na polską ludność Dmytrowic.
W czerwcu 1944 roku zamordowana została trzyosobowa rodzina Łokietków (rodzice z córką). Ich pogrzeb, prowadzony przez grekokatolickiego księdza, ochraniany był przez niemieckich żołnierzy, którzy ostrzegli zgromadzonych na ceremonii Polaków, aby jak najszybciej uciekali, bo pali się już sąsiednia wioska. W tej sytuacji Szeremetowie poszukali schronienia w pobliskich Winniczach. Ich sąsiad z Dmytrowic o nazwisku Korzeniowski wrócił do domu, aby zabrać nieco dobytku. Został schwytany przez
banderowców i bestialsko zamordowany. Podobny los spotkał innego mieszkańca Dmytrowic – Pawluka, którego, jak mówiono potem, bandyci z UPA upiekli żywcem. Akcję odwetową przeprowadził jeden
z oddziałów Armii Krajowej, który dokonał ataku na wieś Szołomyja w powiecie lwowskim. Partyzantów
wsparli ochotnicy z okolicznych wiosek: Czyszek, Winniczek, Gańczar, Biłki Królewskiej, Dawidowa.
Akcją dowodził Dragan Sotirović ps. „Draża”. Zginęło od dziewięciu do nawet kilkudziesięciu Ukraińców. Jak podaje Anna Fastnacht – Stupnicka w swej książce pt. „Zostali we Lwowie”, byli to członkowie bandy UPA. Ludność cywilna miała schronić się w miejscowej cerkwi i tam bezpiecznie przeczekać atak.
Szeremetowie po przejściu frontu na krótko wrócili do Dmytrowic. Tam szczęśliwie Pelagia i Maria Szeremeta przeżyły próbę napaści na ich dom przez ukraińskiego SS-mana. Po tym wydarzeniu rodzina ponownie schroniła się w Winniczkach. Jasne stało się, że nie należy odkładać wyjazdu. Tym sposobem Szeremetowie spakowali, co się dało – trochę odzieży, pościeli oraz pamiątki rodzinne, zabrali krowę i wyruszyli w stronę stacji w Dawidowie i tam wsiedli do transportu udającego się do Polski. Po trwającej ponad tydzień podróży dotarli do stacji w Żurawicy. Stamtąd przyjechali do Sośnicy, gdzie znaleźli niewielki drewniany domek i w nim się zatrzymali.

Tutaj przeżyli kolejne dramatyczne wydarzenia. Wkrótce po przyjeździe, nocą, w stronę domu ktoś oddał strzał. Kula przeszła przez szparę w ścianie i zraniła w nogę, leżącą w łóżku obok matki, Marysię Szeremetę. Kilka miesięcy później, podczas napadu banderowców na Sośnicę, dom zajmowany przez Szeremetów został spalony.
Pomimo tych traumatycznych przeżyć, Pelagia i Andrzej Szeremetowie postanowili pozostać w Sośnicy. Jak inni, liczyli, że jeszcze wrócą do rodzinnej wioski.

Od opisywanych wydarzeń upłynęło już 75 lat, lecz strach, który wtedy paraliżował mieszkańców Sośnicy, pozostał, o czym otwarcie mówi, licząca ponad 90 lat Maria Lecyk – córka Pelagii i Andrzeja Szeremetów.