Kuczerowscy

       Rodzina Kuczerowskich mieszkała w Zubkowie (gmina Tartaków, pow. Sokal, woj. lwowskie). Pan Marcin, absolwent seminarium nauczycielskiego, pracował najpierw jako nauczyciel, po czym awansował na stanowisko kierownika szkoły w Zubkowie. Bronisława prowadziła dom i zajmowała się wychowaniem dwójki dzieci: Danuty i Zbigniewa. Mieszkali w budynku szkoły. Powodziło im się bardzo dobrze. Byli szanowaną, cenioną i lubianą rodziną, zarówno przez społeczność polską i ukraińską.                    

         Niestety, przyszły okropne czasy. Na pana Marcina zaczęły się „polowania”. Musiał się kilkakrotnie ukrywać przed grasującymi bandami UPA. Przeżył tylko dzięki pomocy życzliwych sąsiadów, którzy z narażeniem życia, skutecznie go ukrywali.   Rok 1944 zmienił ostatecznie życie rodziny. Kiedy, po raz kolejny, bandyci napadli na szkołę, zastrzelili psa, grozili zabiciem rodziny, pani Bronisława wykazała zimną krew i zagroziła, że w obronie męża i szkoły nie zawaha się użyć pistoletu, który posiada. Napastnicy odeszli, zapewniając powtórne przyjście. Ryzyko pozostania było zbyt wielkie dlatego, następnego dnia, wczesnym rankiem, miejscowi ludzie wywieźli rodzinę furmanką do Tartakowa. Dom opuszczali w popłochu, nie było czasu na spakowanie. Razem z nimi wyjechał ojciec p. Marcina, Walenty (weterynarz) i siostra Janina.

         Po długiej i uciążliwej podróży, z grupą wygnańców, wysiedli na stacji w Jarosławiu.Tu początki życia były trudne, ale kiedy pan Marcin powrócił do zawodu (uczył w Liceum Plastycznym, był kierownikiem szkoły nr 10), rodzina osiągnęła stabilizację życiową.  W kamienicy przy ul. 3 Maja wszyscy lokatorzy byli kresowianami, serdeczni,    życzliwi, wspomagali się wzajemnie.

         Z tej rodziny tylko Danuta, w latach 70 XX wieku odwiedziła Zubków, gdzie była serdecznie przyjmowana i goszczona przez mieszkańców, którzy ze wzruszeniem wspominali lata wspólnego życia w dobrosąsiedzkich stosunkach.