Stanisław Kotliński – Powstanie i zagłada Wazowa cz. I

Kolonia Wazów, gromada Konotopy, gmina Chorobrów, powiat Sokal powstała po I wojnie światowej, tj . w latach 1922 – 1923, przez parcelację gruntów rolnych należących do majątku ziemskiego w Konotopach, którego właścicielką najprawdopodobniejbyła hrabina Plater.  Posiadała ona jeszcze kilka folwarków, a między innymi w Opulsku, Bojanicach i Sawczynie.

Hrabina byłazstępną Emilii Plater.Posiadała trzy córki i w latach 1930 była już wdową. Majątek Opulsko posiadał jeszcze około 600 ha ziemi ornej, bardzo urodzajnej; prowadził hodowlę krów rasy polskiej i hodowlę koni rasy arabskiej. Miał również młyn spalinowy oraz gorzelnię. Posiadał również ładny pałac murowany , położony w pięknym parku, który został odbudowany po pożarze w czasie pierwszej wojny światowej.

Od 1934 r. dzierżawcą majątku Opulsko był dziedzic Chodorowski, który utracił swój majątek na Ukrainie po rewolucji październikowej.

Geneza nazwy kol. Wazów

Początkowo kol. Wazów nazywała się kolonią Konotopy, gdyż wchodziła w skład sołectwa Konotopy. Wkrótce nazwa jej zmieniła się na Warzów /od uprawy na jej gruntach dużej ilości warzyw/. W końcu nazwa jej ustaliła się na Wazów, gromada Konotopy, gmina Chorobrów.

Położenie geograficzne i ukształtowanie terenu.

Wazów leży na Roztoczu w odległości 7 km od Sokala. W odległości 3,5 km na wschód od Wazowa leżały Konotopy, a Opulsko leżało na południe od Wazowa w odległości 1,5 km. Chorobrów zaś leżał na zachód od Wazowa w odległości 3,5 km. Między Chorobrowem a Konotopami znajduje się dolina, środkiem której płynie rzeczka – zresztą bardzo rybna, która w Konotopach, po połączeniu się z rzeczką z Opulska, wpada do Bugu. Zasilana ona była /i chyba jest nadal/ przez samoczynnie wypływające źródełka, które wypływały zawłaszcza ze zbocza północnego. Wypływająca woda z tych źródełek była bardzo czysta, zimna i smaczna. Smak jej pamiętam do dnia dzisiejszego, mimo że od czasu ostatniego jej spożywania upłynęło już ponad 50 lat (1943) . Teren tej części Roztocza jest wyżyną lekko pofałdowaną. Posiada gleby bardzo urodzajne, ponieważ są to czarnoziemy stepowe, zawierające często do 5% próchnicy. Warstwa tego czarnoziemu sięga niekiedy do dwóch metrów grubości. Gleba jest lekka w uprawie i przepuszczalna.

Flora i fauna

Urodzajność gleby zadecydowała chyba o tym, że lasy na tych ziemiach zostały wykarczowane, a tereny te zostały zamienione na pola uprawne. Pozostały tylko skrawki lasów na takich terenach, które nie nadawały się pod uprawy rolnicze.

Innym bogactwem tej części Roztocza są bogactwa naturalne znajdujące się w jej głębi, które zostały odkryte jeszcze przed 1939 rokiem. Jest to dobry węgiel kamienny, gaz ziemny z ropą naftową, cienka warstwa rud miedzi, czasem siarka i gruby pokład kredy. Chyba te bogactwa naturalne zadecydowały o tym, że w roku 1958 wstrętny Moskal, mimo iż granica Cursona miała przebiegać wzdłuż Bugu, przesunął granicę na zachód od Bugu, a w zamian oddał Ustrzyki z wytrzebionymi lasami. W ten sposób Krystynopol, który przed 1939 rokiem liczył pięć tysięcy mieszkańców, stał się Czerwonogradem liczącym ponad sto tysięcy mieszkańców i stał się równocześnie głównym miastem nowego zagłębia węglowego.

Inną osobliwością tej części Roztocza była wyjątkowa fauna, a mianowicie susły i rysie stepowe. Susły żyły w licznych koloniach, w terenie dobrze pofałdowanym, po północnej stronie doliny ciągnącej się miedzy Chorobrowem a Konotopami. Stanowiły one często plagę wyrządzająca duże szkody w plonach żyta i pszenicy. Z drugiej zaś strony to susły stanowiły główny pokarm przez wiosnę, lato i jesień do października dla rysi stepowych. W początkach października susły zwykle zapadały w długi sen i wówczas pokarmem dla rysi stawały się zające, których na tych terenach były znaczne ilości. Dla przykładu podam, że w jednym polowaniu, a wówczas przeprowadzało się tzw. Kotły, upolowano ponad 200 zajęcy, 5 lisów i 7 rysi. Było to w roku 1934 i od tego czasu na rysie już nie polowano.

Klimat

Klimat tej części Roztocza, na której leżał Wazów posiadał cechy klimatu kontynentalnego, tzn. lata gorące i często suche oraz mroźne i śnieżne zimy. W zimie śniegi były zwykle tak obfite, że przez grudzień, styczeń i luty utrzymywała się wspaniała sanna. Odwilże były raczej rzadkie. Czasem zamiecie trwały przez kilka dni. Wiosna zjawiała się zwykle koło połowy marca. Następowały gwałtowne roztopy. Wylewały rzeki. Łąki pokrywały się wodą z topniejącego śniegu. Czasem te rozlewiska zamarzały i stawały się wspaniałymi lodowiskami.

Wszystkie zimy II-giej wojny światowej były tak śnieżne i mroźne, że wyginęły prawie całkowicie kuropatwy, których przed wojną było bardzo dużo. Zające zbierały się w stada, leżąc jeden koło drugiego, i w ten sposób ogrzewały się. Mrozy przekraczały niekiedy -40°C. Wymarzły całkowicie orzechy włoskie i wszystkie odmiany szlachetne jabłoni i gruszy.

Lata natomiast były zwykle upalne i suche. Deszcze w lecie były zwykle pochodzenia burzowego. Towarzyszyły im często groźne wyładowania atmosferyczne, które były powodem pożarów. Od tych wyładowań ginęli też ludzie, którzy podczas burzy szukali schronienia przed deszczem pod rosnącymi drzewami.

Gleby i zajęcia mieszkańców

Tereny wokół Wazowa są lekko pofałdowane, a ich gleby to czarnoziemy stepowe – ziemie bardzo urodzajne i łatwe w uprawie. Jej orka może być prowadzona przy pomocy jednego konia typu kawaleryjskiego. Wydajność pszenicy z jednego hektara już przed wojną wynosiła do 50 kwintali, mimo że nie znano jeszcze w tym czasie odmian tak plennych jak obecnie i nie stosowano żadnych nawozów sztucznych.

Zbiór zbóż odbywał się zwykle przy pomocy kosy. Żyto często zbierano przy pomocy sierpa, gdyż słoma jego – po omłocie cepami – służyła do pokrywania dachów, zwłaszcza budynków gospodarczych. Najpowszechniej uprawianym zbożem była pszenica i ona też dawała najwyższe plony z pośród uprawianych zbóż. Jedynym gospodarzem, który posiadał żniwiarkę konną, był mój ojciec. Była to żniwiarka marki „Cormick”.

Wspaniale udawały się na tych ziemiach rośliny okopowe, zwłaszcza ziemniaki. Nieznane były żadne ich choroby takie jak:   zaraza ziemniaczana czy zgorzel buraczany. Zbiór

okopowych też odbywał się ręcznie. Polacy zwykle ziemniaki wyorywali przy pomocy pługa, a potem wyoraną skibę rozgartywano motyką. Rusini zwykle je wykopywali przy pomocy małych szpadli. Czynili to szybko i sprawnie.

Na kilka lat przed 1939 rokiem tj . przed II wojną światową rozpowszechniła się uprawa buraka cukrowego. Uprawa ta – chociaż bardzo pracochłonna, bo ręczna stanowiła główne źródło dochodu rolników /Polaków/.

Na tak bardzo urodzajnych glebach wspaniale rosły sady drzew owocowych,zwłaszcza wiśnie, jabłonie i grusze.

Najpospolitszą wiśnią była wiśnia wołyńska, która rosła nawet w rowach przydrożnych.

Sady nie wymagały żadnych oprysków przeciw chorobom, bo żadne choroby owoców nie istniały. Szkody w plonach owoców wyrządzały niekiedy nadmiernie rozmnożone owady. Oprysków przeciw tym szkodnikom jeszcze nie było. Sadownicy zbierali z drzew na wczesną wiosnę oprzędy i niszczyli je zwykle przez spalenie i na pnie zakładali opaski lepowe oraz opaski z gofrowanej tektury, które po zdjęciu też były palone.

Duże szkody w drzewostanach sadów wyrządzały – zwykle co kilka lat powtarzające się – bardzo mroźne zimy. Wymarzały zwykle orzechy włoskie, czereśnie szczepione, najszlachetniejsze odmiany jabłoni i grusz. Jabłonie i grusze rosły do dużych rozmiarów, dlatego zbiór owoców był utrudniony. Owoce jabłoni były smaczne i o różnych smakach.

Była cała paleta renet i innych odmian, a obecne jabłka różnią się tylko wyglądem, a nie smakiem. Uprawa brzoskwiń i moreli nie była powszechna. Drzewa te uprawiane były jedynie w pojedynczych egzemplarzach w otulinach budynków.

Porzeczki uprawiane były jedynie w uprawach przydomowych, po kilka krzewów. Nie znano jeszcze upraw masowych – w postaci plantacji.

Na kilka lat przed 1939 rokiem zaczęła się upowszechniać uprawa truskawek. Do upowszechnienia tej uprawy przyczyniło się Koło Gospodyń Wiejskich, które organizowało konkursy poletek uprawnych różnych warzyw i owoców, zwłaszcza nieznanych lub mało powszechnych, takich jak: pomidory, pory, soja czy truskawki lub maliny.

W zimie Koła Gospodyń Wiejskich prowadziły kursy gotowania, pieczenia, racjonalnego żywienia, kroju czy szycia. Duże zasługi w szerzeniu tej oświaty miała moja matka, która na potrzeby tych kursów użyczyła lokalu, tj . pokoju i kuchni, a także opału, maszyny do szycia czy potrzebnych produktów do pieczenia i gotowania. Po wybudowaniu budynku szkoły powszechnej w Wazowie w roku 1936 kursy te zostały przeniesione do świetlicy wiejskiej, która znajdowała się budynku tej szkoły. Koła Gospodyń Wiejskich wchodziły w skład Izby Rolniczej, mającej swoją siedzibę w powiecie – tj . w Sokalu. Głównym zadaniem Kół Gospodyń Wiejskich było, jak powiedziałem wyżej, szerzenie oświaty wśród dorosłych kobiet, a więc oświaty rolniczej w pojęciu szerokim: prowadzenie gospodarstwa domowego, racjonalne żywienie dzieci i dorosłych; uczono też kroju i szycia, uczono przetwarzać owoce; uczono płodozmianu i nawożenia, w tym stosowania już nawozów sztucznych.

Rolnicy naszej wioski stosowali do uprawy ziemi nowoczesne /na owe czasy/ narzędzia rolnicze – takie jak: pługi do orki głębokiej /często już dwuskibowe/,kultywatory, różnego rodzaju brony i wały. Do siewu używano siewników a do omłotu zbóż maszyn poruszanych końmi za pomocą kieratu. Na kilka lat przed II wojną światową używano już dużych maszyn omłotowych poruszanych silnikami spalinowymi. Właścicielami tych zespołów omłotowych byli bogaci rolnicy, którzy świadczyli usługi omłotowe za odpowiednią opłatą. Kółka rolnicze też były posiadaczami takich dużych zespołów omłotowych i świadczyły usługi omłotowe członkom i nie-członkom za zróżnicowaną opłatą.

Często drogie narzędzia rolnicze, takie jak młockarnie, siewniki, wialnie do czyszczenia ziarna czy koparki do wykopków ziemniaków nabywane były wspólnie przez dwóch lub więcej sąsiadów, czy osoby spokrewnione.

Polacy i folwarki masowo kontraktowali buraki cukrowe, których uprawa dawała dość duże dochody. Rusini z rezerwą upowszechniali tę uprawę.

Jeżeli ktokolwiek i gdziekolwiek w Polsce zauważy mak siany rzadko w burakach pastewnych lub mieszankę zbożową sianą na ziarno /składającą się z owsa i jęczmienia/, musi przyjąć do wiadomości, że zwyczaj takich upraw zapoczątkowany został w Markowej, powiat Łańcut. Mak siany w burakach był dorodny, a mieszanka jęczmienia i owsa dawała obfity plon. Obie te uprawy były u nas powszechne, a więc świadczyły o tym, że większość wazowian to markowianie.

Hodowla zwierząt domowych i uprawa zbóż

Mieszkańcy Wazowa – jak większość Polaków – hodowali przede wszystkim krowy i świnie. Konie hodowane były jako siła pociągowa. Zaledwie kilku rolników miało po parze koni. Mój ojciec miał ich zwykle więcej jak cztery. Były to konie robocze /cztery/ służące do uprawy pola i wywózki materiału budowlanego na budujące się drogi. Był to zwykle piasek, klinkier lub tłuczeń.

Ojciec hodował także konie dla wojska – ściśle dla kawalerii – gdyż cena ich wynosiła od 400 do 800 zł za sztukę. Głównymi dostawcami koni dla wojska były jednak folwarki.

Hodowano także krowy tzw. rasy polskiej tj. czerwone. Bydło to bydło dość dobrze umięśnione i dawało mleko o dużej zawartości tłuszczu. Polacy hodowali tyle krów, ile na to pozwalała wielkość gospodarstwa, czyli posiadanej paszy.

Mleko przerabiano na sery i masło, których nadwyżki sprzedawano na rynku w Sokalu. Do przeróbki mleka służyły tzw. wirówki. Na kilka lat przed wybuchem wojny większość mieszkańców Wazowa odstawiała mleko do mleczarni, która miała swoją siedzibę w Sokalu.

Dużą popularnością w Wazowie cieszyła się hodowla świń, zwłaszcza tzw. bekonów o wadze od 85 kg do 105 kg. Głównym odbiorcą polskich bekonów była Anglia, a także inne kraje zachodniej Europy. Hodowla bekonów stanowiła jedno z głównych źródeł dochodu polskiego rolnika.

Wazowianie nie trzymali w ogóle owiec. Rusini natomiast hodowali zwykle dużo owiec /nawet po kilkadziesiąt/, stosukowo mało krów i za dużo koni. Często gospodarz – Rusin posiadał jedną czy dwie krowy i cztery konie. W latach 1929-    1933 był taki nadmiar koni, że na rynku starszego konia można było nabyć za 5 do 10 zł. Zdarzały się takie przypadki, że właściciel nie mogąc sprzedać konia przez kilka targów pozostawiał go  na targowicy

przywiązanego do ogrodzenia.

Rusini od Polaków nauczyli się przerabiać mleko na masło i sery. Hodowali oni owce nie tylko na mięso, ale także na skóry, a zwłaszcza na wełnę. Mleka owiec nie wykorzystywano wcale. W każdej wiosce, w której była rzeka lub jeziorko, istnieli tzw. kuśnierze, którzy wyprawiali skóry baranie na kożuchy białe lub czerwone.

Z wełny – po jej uprzędzeniu, a często i po ufarbowaniu sposobem domowym – miejscowi tkacze tkali sukna, które służyły do szycia futer i ubrań. Wełna taka służyła również do wyrobu swetrów, szalików, rękawiczek a także pończoch i skarpetek.

Rusini masowo uprawiali len, który również sposobem domowym był przerabiany na płótno. Płótno to zaś służyło do szycia bielizny pościelowej i bielizny ludzkiej. Zarówno bielizna pościelowa jak ludzka była zwykle bardzo ładnie wyszywana.

Rośliną, którą uprawiali zarówno Polacy jak i Rusini, były konopie. Polacy wykorzystywali zwykle włókna konopne do produkcji sznurów, a nasiona konopne i makowe zaś do produkcji oleju. Z włókien konopnych – po uprzędzeniu na tzw. kołowrotkach – tkane było płótno służące przede wszystkim do produkcji worków na zboże. Tkactwem jak i olejarstwem zajmowali się Rusini. Oni to świadczyli również usługi w tym zakresie i Polakom.

Zasadniczym obuwiem Rusinów były buty z cholewami – dzisiaj nazywane kozaczkami. Było to obuwie produkowane przez miejscowych szewców. Obuwie to, zarówno męskie jak i żeńskie, posiadało szerokie i sztywne cholewy. Cholewy te były często kilkakrotnie podszywane, tzn. stare cholewy dostawały nowe przyszwy i podeszwy. Rusini – zarówno mężczyźni jak i kobiety – koło gospodarstwa od wiosny do późnej jesieni chodzili na bosaka. Młodzież i kobiety polskie w lecie chodziły na bosaka, ale też używały obuwia zróżnicowanego /meszty, trzewiki i buty z cholewami/.

Rusini od stóp do głowy /bo i kapelusze zwykle mieli słomkowe/ ubierali się w materiały samodziałowe. Polacy natomiast ubierali się już w materiały fabryczne.

Świń Rusini hodowali niewiele, ale za to do dużych rozmiarów. Czasem waga takiego tucznika dochodziła do 300 kg. Naturalnie cykl produkcyjny takich tuczników trwał długo, niekiedy ponad 2 lata. Polacy zaś bekony produkowali w czasie od 3,5 do 6 miesięcy.

Rośliną, którą uprawiali tylko Polacy, było proso. Służyło ono do produkcji kaszy jaglanej i karmienia małych kurcząt. Natomiast soczewica była uprawiana tylko przez Rusinów i pieczono z niej tzw. pierogi.

Praca rolnika była w tym czasie bardzo ciężka, gdyż w większości była wykonywana ręcznie