Kawulka

         W Wolicy Komarowej rodzina Katarzyny i Karola Kawulków żyła spokojnie aż do wiosny 1944 roku. Utrzymywali się z pracy w gospodarstwie rolnym, które prowadzili wspólnie z rodzicami. Ponadto Karol był stolarzem i cieślą. W dużym domu mieszkali wspólnie z bratem Karola i jego rodziną.  W Wolicy żyło wiele rodzin mieszanych – także brat Karola, Stefan Kawulka poślubił Ukrainkę, tworząc kochające i zgodne małżeństwo. Wszystko to skończyło się wiosną 1944 roku, kiedy Karol Kawulka wraz z ojcem i sąsiadem udali się do sąsiedniej wioski do młyna, którego właścicielem był Ukrainiec. Po całodziennym oczekiwaniu, gdy nastał zmierzch pojmano ich i zawleczono nad rzekę, gdzie nakazano im rozebrać się. Widząc, na co się zanosi, ojciec Karola krzyknął do syna, by ratował się skacząc do wody. Karolrzucił się do rzeki i pod wodą przepłynął na tyle daleko, że nie dosięgnęły go banderowskie kule. Ojciec i sąsiad zostali zamordowani.

       Aby nie narażać rodziny, Karol nie wrócił do domu, lecz przedarł się do Sokala, gdzie otrzymał schronienie na plebanii. Udało mu się powiadomić żonę, by zabrała dzieci i dotarła do niego, bo życie w Wolicy nie będzie już dla nich ani bezpieczne, ani możliwe. Ratując się przed banderowcami, Katarzyna Kawulka z dwójką małych dzieci: Tadeuszem i Emilią dotarła bezpiecznie do męża do Sokala, a stamtąd już razem wyruszyli w drogę na zachód, by znaleźć nowe, bezpieczne miejsce osiedlenia się. Jesienią 1944 roku dotarli do Jarosławia, gdzie zamieszkali na ul. 3 Maja, obok fabryki dr. Gurgula u rodziny Frankiewiczów. W 1947 roku postanowili wyjechać na tzw. Ziemie Odzyskane – do Przyrzeczyna Zdroju. Jednak po krótkim pobycie, zdecydowali się na powrót do Jarosławia, w którym osiedli już na stałe. Jak wspomina dzisiaj pani Emilia Fryc (z domu Kawulka), dla rodziców ważny był fakt, że w Jarosławiu były szkoły, które mogły zapewnić dzieciom odpowiednie wykształcenie. Pan Karol Kawulka rozpoczął pracę jako stolarz. Kawulkowie ciągle myśleli, że przyjdzie taki czas, gdy będą mogli powrócić do siebie, a z Jarosławia było przecież bardzo blisko. Do Jarosławia dotarli także bracia pana Karola – Mikołaj (jego żona przyjechała po 1956 r), Stefan z rodziną oraz Marcin z żoną Jadwigą (ci ostatni ostatecznie osiedli na ziemiach zachodnich).
     W Wolicy pozostał jeden z braci pana Karola, którego żona była Ukrainką.  Mieszkający w Polsce członkowie rodziny utrzymywali z nim kontakt.