Puszkowie

Czteroosobowa rodzina Puszków mieszkała w miejscowości Zamek w powiecie rawskim (woj. lwowskie). Jan Puszka z zawodu był stolarzem, a dodatkowo rodzina trudniła się rolnictwem. Żona Agata (z d. Serafin) zajmowała się prowadzeniem domu i wychowywaniem córek – Marysi i Natalii. (Inna linia rodziny Puszków, także mieszkająca przed wojną w Zamku opisana została w I części “Jarosławskiej Księgi Kresowian”).

W 1940 roku Jan Puszka znalazł się w pierwszym transporcie Polaków deportowanych na Syberię. W tym samym transporcie znalazł się także jego kuzyn o takim samym nazwisku i imieniu. Wprowadziło to w błąd żołnierzy konwojujących zesłańców, jednocześnie umożliwiając Janowi ucieczkę. Po wielu tygodniach tułaczki zdołał powrócić w rodzinne strony. Tymczasem w jednym z kolejnych transportów znalazły się żona i córeczki  pana Jana – dwuletnia Natalia i 10 letnia Maria. W czerwcu 1944 roku zachorowała i zmarła pani Agata Puszka (przez bliskich nazywana Hasią), osierocając dzieci, które trafiły do Polskiego Domu Dziecka w Krasnodarze. Od tego momentu cały ciężar  odpowiedzialności spoczywał na świadomej całej sytuacji 14 letniej Marysi, którą jedna z jej koleżanek wspomina jako “dziewczynkę nadzwyczaj mądrą i śliczną”. Dzięki temu sześcioletnia Natala “otoczona miłością i uznająca autorytet starszej siostry mogła czuć się bezpieczna, tym bardziej, że będąc słodką, cichą, ufną dzieciną, była też ulubienicą wychowawczyń” (jedną z nich była Helena Wołosiańska, której losy opisane zostały w I części “Jarosławskiej Księgi Kresowian).

Po wielu staraniach dopiero w 1946 roku władze sowieckie wyraziły zgodę na wyjazd dzieci i ich opiekunek do Polski.

Tymczasem Jan Puszka podejmował liczne próby odnalezienia rodziny. W tym celu jeździł m.in. do Lwowa, gdzie wystarał się o specjalną przepustkę dla siebie i córek, przebywających ciągle w domu dziecka w Krasnodarskim Kraju, w stanicy Afibska. Dopiero w 1946 roku, gdy ewakuowany z ZSRR sierociniec znalazł się w Polsce,  udało mu się spotkać z córkami. Zamieszkali wspólnie w maleńkim mieszkaniu  na ulicy Pełkińskiej, gdzie po sąsiedzku żyła także siostra Jana Puszki ze swoją rodziną. Początki były bardzo trudne, gdyż Puszkowie nie mieli w zasadzie niczego – ani mebli, ani sprzętów gospodarstwa domowego. Wszystko to przepadło wraz z murowanym domem, który pozostał w Zamku. Jak się później okazało, ukraińscy sąsiedzi zrównali dom i zabudowania gospodarcze z ziemią – nie pozostał po nich żaden ślad.

W Jarosławiu Jan Puszka dorywczo pracował jako stolarz oraz najmował się do prac polowych.