Piórowie

Kazimierz i Rozalia Piórowie pochodzili z leżącego pod Jarosławiem Pawłosiowa. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i zakończeniu walk o jej granice, Kazimierz – jako były żołnierz, został skierowany do pracy na kolei. Pod koniec lat 20. XX wieku otrzymał przeniesienie do leżącego niedaleko Lwowa Sokala, gdzie nadal pracował jako kolejarz. Dodatkowym źródłem utrzymania rodziny było gospodarstwo rolne, które Piórowie nabyli w Kolonii Walawka – leżącej pod Sokalem. Dzięki pracowitości i zaradności Kazimierza Pióry, wkrótce rodzina mogła zamieszkać we  własnym, otoczonym sadem, drewnianym domu, obok którego znalazły się budynki gospodarcze – stodoła i stajnia.

W Walawce na świat przychodziły dzieci: Zygmunt, Adam, Marian, Krystyna, Wiktoria i Zofia. Poukładane i spokojne życie rodziny Piórów legło w gruzach 10 lutego 1940 roku, gdy wraz z rodziną brata – Stanisława Pióro oraz sąsiadami zostali skazani na wywózkę na Syberię. Saniami przetransportowano ich do punktu zbornego, który mieścił się w leżącej niedaleko miejsowości Ilkowce, a stamtąd na stację kolejową w miasteczku Ramosz. Tam czekały już przygotowane wagony bydlęce, którymi mieli odbyć wielotygodniową podróż na Syberię. Do celu dotarli w pierwszej połowie marca – był to specposiołok Rżawka w uspieńskim rejonie, archangielskiej obłasti. Podróży nie przeżyła najmłodsza córka Kazimierza i Rozalii Piórów – niespełna dwuletnia Zosia.

W transporcie, którym zesłańcy dotarli na Syberię była także rodzina Duszków. Po latach Karol Duszka, tak opisał miejsce, do którego przybyli: był to niewielki obszar wyciętego lasu, na którym stało sześć dużych baraków i jeden mniejszy: stołówka, magazyn – sklep, bania – łaźnia, budynki mieszkalne, w których mieszkali NKWD-ziści, piekarz z rodziną, magazynier z rodziną, pielęgniarka i obsługa stołówki. Był jeszcze jeden niewielki budynek, który był przeznaczony na szkołę – o jednej małej izbie lekcyjnej i mieszkanie nauczyciela.

Zamieszkali w jednym z drewnianych baraków wraz kilkoma innymi rodzinami (wśród nich była wspomniana rodzina Duszków). Dorośli skierowani zostali do prac przy wyrębie lasu, dzieci zostawały w posiołku. Wszyscy cierpieli z powodu przeraźliwego zimna oraz głodu.

Po roku, w nagrodę za dobrą pracę, Piórowie wraz z rodziną Moczulskich otrzymali zgodę na wybudowanie osobnego domu (baraku), do którego mogli się przenieść. Sytuacja zmieniła się, gdy wybuchła wojna niemiecko – sowiecka. Przebywający na Syberii Polacy objęci zostali tzw. amnestią i mogli opuścić miejsce zsyłki. Piórowie, wraz z innymi zesłańcami, zostali przetransportowani  do kołchozu Bolszaja Romanowka w kujbyszewskiej obłasti. Była to zadbana, zelektryfikowana wioska, którą wcześniej zamieszkiwali koloniści niemieccy. Po agresji Niemiec na ZSRR zostali oni wywiezieni na Syberię, a ich miejsce zajęli ściągnięci stamtąd Polacy.

Jak dzisiaj wspomina pan Marian Pióro (wówczas dziesięcioletni chłopiec), w Romanowce warunki były znacznie lepsze. Łagodniejszy klimat nie dawał się już tak we znaki, a praca w kołchozie zapewniała lepsze jedzenie, którego w zasadzie już nie brakowało. Młodsze dzieci, które nie pracowały w kołchozie, mogły uczęszczać do miejscowej szkoły.
Tam Piórowie doczekali końca wojny i podjęli starania o powrót do domu. Już wiadome było, że o powrocie do Sokala nie ma nawet co marzyć. Transport, którym jechali wraz z innymi polskimi rodzinami, kierowany był na zachód, na tzw. Ziemie Odzyskane. Rozalii Pióro udało się skontaktować z bratem pracującym na stacji kolejowej w Jarosławiu, który obiecał zatrzymać pociąg z rodziną siostry. Nie znając jego numeru, zatrzymał trzy kolejne składy, na czym skorzystali inni wracający do Polski repatrianci, którzy woleli zostać bliżej nowej wschodniej granicy. Wszyscy mieli nadzieję, że będą mogli wkrótce wrócić do swoich domów na Wschodzie.

Kazimierz i Rozalia Piórowie z dziećmi zamieszkali w Pawłosiowie. Kazimierz otrzymał pracę na kolei, żona zajmowała się domem. Podobnie jak w Walawce prowadzili także gospodarstwo rolne.

Gehennę wywózki na Syberię Kazimierz Pióro dzielił z rodzinami swego brata Stanisława i siostry Weroniki (po mężu Paradowskiej). Stanisław Pióro z żoną Teresą oraz córkami: Janiną, Władysławą i Józefą po powrocie w 1946 roku do Polski, zdecydowali się osiedlić w Jarosławiu, podobnie jak Weronika Paradowska z dziećmi: Anielą, Julianem i urodzonym w 1944 roku Andrzejem. Mąż Weroniki – Andrzej Paradowski wstąpił do wojska polskiego tworzonego na terenie ZSRR i słuch po nim zaginął.