Nowerscy

Włodzimierz i Helena Nowerscy wraz z córkami Ryszardą Zdzisławą i Zofią przybli do Jarosławia z Tarnopola. Uciekając przed zagrażającymi ich życiu rusińskimi sąsiadami, zdecydowali się na początku lutego 1945 r. na tzw. “repatriację” do nowej Polski. Jako  miejsce osiedlenia wskazano im Bytom, gdzie otrzymali przydział na poniemieckie mieszkanie. Jak wspominają po wielu latach wnuczki Włodzimierza i Heleny Nowerskich, dziadek poszedł, aby sprawdzić nowe lokum, ale to, co zobaczył, dotknęło jego żywej rany po straconym tarnopolskim gnieździe. Zupy w garnkach, porozścielane łóżka, chleb na stołach. Niemcy zmuszeni do porzucenia swego dobytku, płacący straszną cenę za zbrodnie Hitlera, ale też przecież ludzie!  W takiej sytuacji podjął decyzję o wyjeździe do leżącego blisko nowej granicy wschodniej Jarosławia.

W Tarnopolu Włodzimierz Nowerski pracował na kolei. Dzięki dobrym zarobkom rodzina żyła dostatnio. Żona nie musiała pracować zawodowo, zajmowała się prowadzeniem domu. Nowerscy byli właścicielami dużej parceli na ul. Mostowej, na której Włodzimierz chciał zbudować przestronny, wielopokoleniowy dom dla swojej rodziny oraz dzieci z pierwszego małżeństwa żony. Do chwili zrealizowania swoich planów Nowerscy mieszkali w wynajmowanych mieszkaniach w centrum Tarnopola na ul. Puncherta i Mickiewicza.
Najmłodsza, najbardziej rozpieszczana przez oboje rodziców oraz starsze, przyrodnie rodzeństwo Zdzisia, często miała okazję wyjeżdżać z mamą do Lwowa (gdzie mieszkała wcześniej H. Nowerska), a także do Truskawca, Zaleszczyk, Trembowli, Zbaraża.  Jak przystało na dziewczynkę z dobrego domu, uczyła się pilnie w Żeńskiej Siedmioklasowej Publicznej Szkole Powszechnej im. A. Mickiewicza, stając się klasową prymuską.

Ten piękny, sielski świat legł w gruzach we wrześniu 1939 roku. Najpierw okupacja sowiecka, kojarzona głównie z głodem i lękiem przed wywiezieniem na Syberię, potem okupacja niemiecka, bombardowania miasta i w końcu napady banderowców, które okazały się dla rodziny Nowerskich najgroźniejsze. Rusińscy sąsiedzi z ul. Mostowej stali się śmiertelnymi wrogami. Drzwi mieszkania Włodzimierza i Heleny Nowerskich zostały oznaczone krzyżem, wskazującym członkom bandy UPA miejsce kolejnego napadu. Swoje ocalenie Nowerscy zawdzięczają rusińskiej sąsiadce – pani Musułowej, której mąż i synowie byli banderowcami, a ona okazała się dobrym i wrażliwym na krzywdę sąsiadów człowiekiem.

Opuszczając Tarnopol, Nowerscy zabrali jedynie kilka niezbędnych rzeczy, które udało im się wydobyć z ruin zbombardowanego przez Niemców domu. Pociągiem, wraz z innymi “repatriantami”, wyruszyli na zachód. Wierzyli, że ich tułaczka będzie jedynie przejściowa i wkrótce wrócą do swego ukochanego miasta, którego nic nie było w stanie wyrwać z ich serc i pamięci.