Nowakowie


Kazimierz Nowak z zawodu był leśniczym. Wraz z żoną Katarzyną i szóstką dzieci mieszkali w leśniczówce w pobliżu Łuczyc w powiecie sokalskim. Katarzyna Nowak nie pracowała zawodowo – prowadziła dom i zajmowała się wychowaniem dzieci, wpajając im nie tylko dobre maniery, ale  także patriotyzm i poczucie odpowiedzialności za swoją Ojczyznę. Kiedy u schyłku I wojny światowej wybuchły walki o Lwów, jednym z jego obrońców, który oddał swe życie za polskość miasta był Norbert Nowak – syn Kazimierza i Katarzyny.
Wyniesione z domu zasady sprawiły, że także młodsze dzieci Nowaków angażowały się w działalność społeczną – m.in. w ZHP.

Najmłodsza córka Janina, urodzona w 1920 roku po ukończeniu szkoły powszechnej w Sokalu w 1933 roku  podjęła naukę w Gimnazjum Koedukacyjnym im. A. Malczewskiego w Sokalu, a następnie w Państwowym Liceum Pedagogicznym we Lwowie. Wybuch II wojny światowej przerwał nie tylko edukację Janiny, ale także sprawił, że Nowakowie opuścili leśniczówkę i postanowili wyjechać z sowieckiej strefy okupacyjnej na zachód. Wraz z Kazimierzem i Katarzyną przyjechali także: syn Tymoteusz z żoną Zofią i córką Łucją, Janina, starsza od niej o 11 lat siostra Justyna oraz brat Adolf.

Początkowo Nowakowie  osiedlili się w Cieszanowie, gdzie mieszkali na ulicy Legionów, lecz u schyłku wojny zdecydowali się przenieść do Jarosławia. Adolf Nowak pojechał do Przeworska, gdzie otrzymał pracę w tamtejszej cukrowni. Tragiczny był los Justyny Nowak, która na skutek traumy wojennej postradała zmysły i została umieszczona w szpitalu psychiatrycznym w Kobierzynie pod Krakowem.

Kazimierz i Katarzyna Nowakowie ze względu na podeszły wiek nie podjęli już pracy zawodowej. Ich syn Tymoteusz otrzymał posadę w Państwowym Gospodarstwie Rolnym w Szówsku, zaś córka Janina pracowała jako nauczycielka – najpierw w Rudzie Różanieckiej była wychowawczynią w prywatnym majątku, później w Łazach Kostkowskich. W 1949 roku zrezygnowała z pracy pedagogicznej i wyjechała do Szczecina, gdzie pracowała jako urzędniczka. Następnie przeniosła się do Złotowa, by ostatecznie we wrześniu 1956 roku wrócić do Jarosławia. Tutaj pracowała jako księgowa aż do emerytury. Była mocno zaangażowana w pracę społeczną – m.in. pełniła funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia Miłośników Jarosławia (dla którego napisała tekst hymnu), działała w Harcerskim Kręgu Seniorów ZHP oraz w Spółdzielni Mieszkaniowej. Pisała wiersze, które wydane zostały w dwóch tomikach: “W zadumie i z uśmiechem” oraz “Horyzont serca”.  Z tego drugiego tomu pochodzi wiersz “Jarosławscy Lwowiacy”

 

Jarosławscy Miłośnicy Lwowa

To jest taka ferajna morowa,

Która czar Łyczakowa pamięta,

Dziejami Lwowa stale zajęta.

Szczepcio, Tońcio, ciotka Bandziuchowa,

Pan Strońć z Marcelim – wciąż są im w głowach,

A Untenbaum i Aprikosenkranz

Też im nie umkną z pamięci na glanc.

“Ta joj, ta Jóźku, ta nie rób hecy”

Ty batiar lwowski, ty fest masz plecy.

Szpanujisz z Maniuśku przez Stryjski Park

Czy ty choć pamiętasz ten Wschodni Targ?

Kte teraz “cajironczki” ci powi,

Kto “szanowani” – jak tam we Lwowi?

A padam do nóg /choć stoi/, bądź zdrów!

Tak mówił tylko nasz jedyny Lwów.

A więc my jarosławscy Lwowiacy,

Sercem i myślą zawsze jednacy.

Łamiąc się dzisiaj opłatkiem białym,

Życzymy sobie w Nowym Roku całym

Czerstwego zdrowia i pomyślności,

Niezmiennie wzajemnej serdeczności,

Dowcipu i humoru lwowskiego

Wśród otoczenia jarosławskiego

Oraz lwowskiej wytrwałej wierności

I bezinteresownej ofiarności.

“A gdy uda się – to jadę znów

I zobaczę miasto Lwów”

 

                                                          Jarosław, 31 stycznia 1998 r.