Miszczukowie

Do wiosny 1944 roku Stefan Miszczuk wraz z żoną Marią (z domu Terlikowska)  i synem Józefem mieszkali w miejscowości Pawłów (pow. radziechowski).  Głównym źródłem utrzymania rodziny była praca na roli. Również z rolnictwa utrzymywała się sześcioosobowa rodzina brata pana Stefana – Stanisława. Jego żona Paulina zajmowała się prowadzeniem domu oraz wychowywaniem dzieci: Piotra, Jadwigi, Józefy i Katarzyny. Spokojne i w miarę dostatnie życie mieszkańców Pawłowa zostało brutalnie przerwane nocą z 1 na 2 kwietnia 1944 roku, kiedy to na wieś napadła banda UPA. Około 23-ej, banderowcy podeszli w pobliże polskich domów, które następnie jednocześnie zaatakowali. Maria Miszczuk z synem Józefem zdołała uciec z domu i znaleźć schronienie u ukraińskiego gospodarza o nazwisku Sawczuk. Dzięki niemu uratowała się także rodzina Stanisława Miszczuka. Stefan Miszczuk noc napadu spędził na dachu domu swego krewnego – przykryty śniegiem, który zalegał jeszcze na chałupie – tak dotrwał do rana. Takiego szczęścia nie miał niestety jego krewny – Jan Truchemczuk, którego dosięgnęły banderowskie kule. Wiele polskich domów zostało spalonych, a liczbę wymordowanych szacuje się na ok. 40 osób. Także z rodziny Miszczuków i Terlikowskich – m.in. zamordowany został Piotr Miszczuk (ojciec Stefana i Stanisława), 19 – letnia Kazimiera Terlikowska i jej 14 –  letnia siostra Aleksandra. Wielu zostało ciężko rannych. Nazajutrz po napadzie na miejscowym cmentarzu, we wspólnej mogile pochowano ofiary ukraińskich oprawców. Ci, którym udało się przeżyć, w obawie o swoje życie zdecydowali się na opuszczenie Pawłowa i szukanie schronienia w pobliskim Radziechowie. Rodziny Stefana i Stanisława Miszczuków po tygodniowym pobycie w Radziechowie wyjechały do Lwowa, gdzie żyli ich krewni. W czerwcu 1944 roku opuścili Lwów i przybyli do Woli Roźwienickiej, gdzie mieszkała rodzina Pauliny Miszczuk.  Wiosną 1945 roku Stefan Miszczuk wraz z żoną i synem przenieśli się do Jarosławia – zamieszkali w domu opuszczonym przez Ukraińców na Przedmieściu Dolnoleżajskim. Stanisław Miszczuk ze swoją rodziną pozostali w Woli Roźwienickiej. Dalsza rodzina oraz sąsiedzi, którzy uciekli z Pawłowa zdecydowali się na wyjazd na tzw. Ziemie Odzyskane, osiedlając się m.in. w okolicach Dzierżoniowa. Stefan i Stanisław Miszczukowie wierzyli, że kiedy skończy się wojna, wszystko wróci do dawnego porządku i oni będą mogli szybko powrócić do siebie.

Wiele lat później rodzinne strony odwiedziła rodzina Stefana Miszczuka. Stanisław i jego bliscy nigdy nie zdecydowali się na wyjazd na Kresy.