Daszkiewiczowie

Sześcioosobowa rodzina Daszkiewiczów, w skład której wchodzili: Emilia Daszkiewicz, z domu Wikenhauser, Jan Daszkiewicz-z zawodu szewc, ich córka Łucja urodzona w 1932 roku i syn Stanisław oraz ciocia i babcia przyjechała do Polski z Kamionki Strumiłowej w roku 1944.

Opuścili swoje rodzinne strony, gdy sowieccy żołnierze napadli na ich miasto i zaczęli mordować tamtejszą ludność. Biletem do wagonów, służących do przewożenia zwierząt, w których podróżowali ludzie, była między innymi domowej roboty wódka z żyta. Dobytek, jaki udało im się zabrać, to dokumenty, zdjęcia oraz krowa.

Początkowo przyjechali do Sanoka, gdzie utworzone zostały komitety dla ludzi z Kresów. Okazało się, że tamtejsza ludność także ucieka przed Sowietami, więc Daszkiewiczowie wkrótce stamtąd wyjechali. Kolejnym miejscem pobytu był Brzozów, gdzie dostali zakwaterowanie we wspólnym domu z inną rodziną. Jan Daszkiewicz utrzymywał rodzinę ze sprzedaży drewna. Pewnego razu spotkał kobietę mieszkającą w Wapowcach. Kiedy dowiedziała się o tym, że pochodzą z Kamionki, zdecydowała się przyjąć ich do swojego folwarku.

Ze względu na dużą rodzinę warunki nie były zbyt dobre. Łucja poznała tam nastoletnią Bernadkę, z którą się zaprzyjaźniła. Bardzo przeżywała wyjazd dziewczynki do Oławy. Utrzymywały jednak kontakt pisząc do siebie listy. Ojciec Łucji Jan rozważał z żoną wyjazd do rodzinnego miasta, co umożliwiłby znajomy kierownik pociągu, ale nie zdecydowali się, bo zostałby wysłany do wojska, a jego rodzina musiałaby wrócić za granicę.

Łucja przyjechała z rodziną do Jarosławia w wieku dwunastu lat. Po ukończeniu podstawówki uczęszczała do szkoły wyrównawczej, a potem do szkoły ogólnokształcącej, o profilu pedagogicznym. Po zdaniu dwóch matur, pedagogicznej i ogólnokształcącej, dostała nakaz pracy w Bobrówce. Udało się jednak uniknąć wyjazdu i podjęła pracę w magistracie, gdzie poznała swojego męża Jerzego Weleszczyńskiego.

Wydarzenia tamtych czasów były bolesne i pozostawiły wiele smutnych wspomnień. Ale szczęśliwe małżeństwo, syn Mariusz i dwie kochające wnuczki – Sabina i Klaudia- pokazały jasne i szczęśliwe strony życia.